Opublikowano 19:51 | Autor: Daria
Witam wszystkich czytelników mojego bloga! Zgodnie z obietnicą, dzisiejszy post poświęcę jednemu z moich głównych problemów.
Jak wiecie, jestem już po 40. Mam wspaniałą rodzinę, zajmuje się swoimi ulubionymi sprawami i ogólnie cieszę się życiem. Trudno do tego się przyznać, ale ciało powoli się zużywa. I dosłownie pół roku temu zaczęła dokuczać mi choroba, która prawdopodobnie martwi co trzecią kobietę w moim wieku. Nazywa się nadciśnienie. I myślę, że zainteresuje was jeśli powiem, że pozbyłam się tej choroby raz na zawsze.
Mówiąc z naukowego punktu widzenia, przyczyn występowania nadciśnienia możemy nazbierać powyżej stu. W mojej rodzinie miało miejsce absolutnie wszystko - ojciec i matka doświadczyli już udaru mózgu. Ja, w swoje młode lata już zepsułam swoje zdrowie, ciężko pracując. Dlatego, gdy usłyszałam tą straszną diagnozę, nie byłam mocno zaskoczona. Ale było to przerażające.
W rzeczywistości wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy jak nadciśnienie wpływa na życie człowieka. A wy, moi drodzy czytelnicy, na pewno myślicie, że problem was nie dotyczy i zaraz wyłączycie mojego bloga. Ale tylko wyobraźcie sobie: pewnej bliskiej osoby już jutro może po prostu nie być na tym świecie. W jedną chwilę. Nie daj Boże, oczywiście. Wiem, o czym mówię - kiedy nadciśnienie uderzyło u moich rodziców, było to naprawdę przerażające. Do dziś dziękuję naszym lekarzom za ich profesjonalizm i za to, że byli w stanie ich uratować. A potem zaczęło się - nieprzespane noce, tysiące złotych na rehabilitację…
…Dosłownie pół roku temu poczułam się źle. Na początku nie zwracałam na to szczególnej uwagi, ale po miesiącu postanowiłam zgłosić się do przychodni. Okazało się, że ciśnienie mi skoczyło. Przez kolejne dwa miesiące nie wypuszczałam ciśnieniomierza z moich rąk - jego wskaźniki stopniowo rosły i osiągnęły poziom 200/120. Pewien czas czułam się, jak to jest teraz modnie nazywane, jak warzywo. Zadzwoniłam do lekarza. Diagnoza - "nadciśnienie". Trzeci stopień.
Mówią, że strach ma wielkie oczy. Ale nie w tym przypadku. Nie będę opisywała tego, co czułam, kiedy byłam w szpitalu. Nikomu nie życzę takiej sytuacji, gdy oczami wyobraźni już widzisz swoją śmierć.
Spędziłam w szpitalu około miesiąca. Wszystkie próby powrotu mojego stanu do normy - 125/80 - były daremne. Ciśnieniomierz pokazywał 170/110, i to były moje najlepsze wskaźniki w tym czasie. Postanowili mnie wypisać do domu, ponieważ nie było już poważnego zagrożenia dla zdrowia. Dostałam receptę na leki - wydałam łącznie dwie moje pensje! A kiedy miałam już wychodzić, podeszła do mnie jedna z pielęgniarek.
Dziewczyna, z trudem opowiedziała mi o preparacie, który pomógł jej matce wrócić do życia i przywrócił nadciśnienia do normy. Nazywa się Cardio NRJ. I oczywiście polecała mi spróbować.
Szczerze mówiąc, nie miałam absolutnie żadnej pewności co do jej słów. Po pierwsze, nigdy nie słyszałam o tym preparacie. Po drugie, po prostu nie ma go w aptekach: można zamówić tylko na oficjalnej stronie internetowej. Nigdy nie ufałam zakupom przez internet.
A jednak wróciłam do domu i postanowiłam skonsultować się z moim mężem. Przemyśleliśmy dokładnie sytuację, obliczyliśmy wydatki. Oczywiście, kiedy twoje życie wisi na włosku, głupio jest oszczędzać pieniądze. Zdecydowałam się jednak żyć dalej, ale przy takich wydatkach, dalsze życie zapowiadało się być bardzo nieszczęśliwe ze względu na całkowity brak pieniędzy. Weszliśmy na stronę, przeczytaliśmy o Cardio NRJ. I nagle postanowiliśmy zamówić i spróbować.
Nie będę tu wymieniać wszystkich właściwości tego preparatu. Możecie sami się przekonać, wystarczy przeczytać informacje na stronie. Zaznaczę tylko, że ten preparat ma na celu obniżenie ciśnienia tętniczego w naturalny sposób. To znaczy - bez skutków ubocznych.
Producent obiecuje całkowitą normalizację nadciśnienia tętniczego w terminie jednej kuracji, czyli 30 dni. Mogłoby się wydawać, że jest to niemożliwe, ale po pierwszym tygodniu stosowania czułam się lepiej. Na początku myślałam, że jest to autosugestia. Przecież początkowo byłam sceptycznie nastawiona! Ogólnie, zdecydowaliśmy, że będę brała Cardio NRJ jeszcze jakiś czas, ale ciśnienia nie będę mierzyła póki co.
Cierpliwości wystarczyło mi tylko na trzy tygodnie. Więc nie czekając na koniec kuracji, ukradkiem, tak aby mąż nie widział, chwyciłam za ciśnieniomierz i zbadałam ciśnienie.. Z zapartym tchem czekałam na wynik i zobaczyłam... 125 na 85!!! Prawie zemdlałam…
Cardio NRJ, zamówiony dzięki poleceniu nieśmiałej pielęgniarki, stoi na honorowym miejscu przy łóżku. Jako przypomnienie mojego zwycięstwa nad nadciśnieniem.
Moi drodzy czytelnicy! Jeśli wśród was są Ci, którzy wciąż walczą z nadciśnieniem, wykorzystajcie mój sposób, aby pozbyć się tej choroby. Kto wie, może i Ty potrzebujesz dziś pomocy? Powodzenia, moi drodzy!
Stara cena
358 zł
179 zł
Napisano jest przecież - u producenta na oficjalnej stronie internetowej , zamówić lepiej tam. Z własnego doświadczenia powiem, że jest tam bardzo wygodnie. Dostawa jest szybka, nie są pobierane przedpłaty.
Dario, możesz pisać książki. Cóż to za historia! Czytałam z zapartym tchem. Bardzo się cieszę, że udało Ci się pokonać nadciśnienie!